Poznajcie historię lekarza, który poświęcił się badaniom i zrewolucjonizował światową medycynę! Dziś w naszej serii #odkrycinanowo piszemy o Ludwiku Hirszfeldzie. To właśnie karierze badawczej, szukając odpowiedzi na pytania związane z serologią, immunologią i mikrobiologią, Hirszfeld poświęcił całe swe zawodowe życie. Profesor skończył szkołę w Łodzi, a studia medyczne w Berlinie. Jego wkład w postęp medycyny mierzony jest nie tyle w skali ośrodków polskich, co europejskich. Dlaczego? Zaraz się o tym przekonacie…
Zapewne większości z Was znane jest stosowane do dziś nazewnictwo grup krwi AB0. Ten podział, jak i samo stwierdzenie, iż grupa krwi jest cechą dziedziczną, zawdzięczamy właśnie Hirszfeldowi. W tym temacie Hirszfeld współpracował z Emilem von Dungernem, który z wykształcenia był weterynarzem. Pierwotnie proces dziedziczenia grup krwi próbowali zrozumieć dzięki badaniom prowadzonym na psach. Niestety niepewne pochodzenie zwierząt uniemożliwiło przeprowadzenie wiarygodnych obserwacji i wysnucie rzeczowych wniosków. Postanowili zatem poddać testom serologicznym mieszkańców Heidelbergu. Przebadanie blisko 350 osób pozwoliło im wykazać, że grupy krwi są cechą dziedziczną i dziedziczą się zgodnie z prawami Mendla. Na nie właśnie powoływali się w swej publikacji.
W czasie pierwszej wojny światowej Hirszfeld wraz z żoną wyjechali na Bałkany. Tam, jako lekarze armii serbskiej, mogli przyjrzeć się z bliska epidemii tyfusu plamistego. W Serbii brakowało podstawowych środków do dezynfekcji, leków, a przede wszystkim personelu medycznego, dlatego też nie było to łatwe zadanie. Nasz bohater, chcąc lepiej poznać tę chorobę, zaangażował się w pracę w laboratoriach polowych i szpitalach. Podczas pobytu na Bałkanach opisał dwa nieznane wcześniej szczepy bakterii, nazwane później Salmonella hirszfeldi – powodujące dur rzekomy A oraz C.
Uczony sam o sobie zwykł mówić „marzyciel”. Inni nazywali go raczej idealistą i pełnym odwagi prekursorem. Współtworzony przez niego Państwowy Zakład Higieny – zorganizowana w imponującym tempie wielka instytucja sanitarna międzywojennej Polski oraz zachodzącą w nim kontrolę rozprzestrzeniających się bakterii i epidemii, śmiało można uznać za postęp cywilizacyjny Drugiej Rzeczypospolitej. W zakładzie zajęto się monitorowaniem zagrożeń epidemiologicznych, zwłaszcza ognisk czerwonki i duru. Ponadto produkowano surowice i szczepionki, głównie przeciwko ospie. W instytucji rozwijano szkolnictwo medyczne i badania naukowe. Od 1933 roku, kiedy Hirszfeld pełnił w niej obowiązki dyrektora – kierował pracą kilkudziesięciu naukowców zajmujących się wirusologią, immunologią, bakteriologią oraz badaniem raka, a także tych szukających nowych, łatwiejszych i szybszych sposobów diagnozowania chorób zakaźnych, przede wszystkim – kiły. W tym czasie podopieczne badacza prowadziły również prekursorskie analizy materiału biologicznego celem ekspertyz kryminologicznych.
W okresie międzywojennym, jak i w trakcie wojny, najwięcej uwagi poświęcał serologii i immunologii, o czym świadczą publikowane przez niego prace i tematy wystąpień na kongresach międzynarodowych. Wygłaszane w Paryżu, Brukseli czy Amsterdamie wykłady skupiały się przede wszystkim na transfuzji krwi. Hirszfeld uważany był za rewelacyjnego mówcę. Pisarka Irena Krzywicka nazwała go nawet „najwybitniejszym uczonym świata” oraz „ogromnym autorytetem”.
W trakcie wojny badacz uczestniczył w konspiracyjnym nauczaniu medycyny, które prowadzone było w dzielnicy zamkniętej pod pretekstem kursów epidemiologicznych. Mówiąc o Hirszfeldzie, nie sposób nie wspomnieć także o jakże pozytywnej informacji z życia naukowca – korzystając z teorii konfliktu serologicznego, jako pierwszy w Polsce zastosował ją w praktyce klinicznej. Dzięki temu, udało się uratować życie ponad dwustu dzieci.
Jego obecność i wysiłki naukowe, jakie poczynił w polskich miastach: Warszawie, Lublinie czy Wrocławiu zostały uhonorowane w postaci nazw ulic w tych miejscowościach.
autor Angelika Raether