Niektórzy nazywają go polskim Billem Gatesem. Niektórzy – polskim Stevem Jobsem. Przyjaciele, z którymi niegdyś walczył w Szarych Szeregach i batalionie „Zośka” (w tym sam Krzysztof Kamil Baczyński) mówili do Niego „Mały Jacek”. Niestety wiele osób nadal nie kojarzy nazwiska i historii Jacka Karpińskiego. Uważamy, że ta postać zasługuje na poznanie, dlatego postaramy się trochę przybliżyć sylwetkę pioniera polskiej informatyki. #odkrycinanowo
Jacek Karpiński urodził się w 1927 roku w Turynie we Włoszech. Gdyby żył, kończyłby w tym roku 94 lata. Gdyby urodził się w „lepszych” czasach lub miał więcej szczęścia, być może znałby go dzisiaj każdy, a on sam figurowałby na liście najbogatszych i najbardziej wpływowych ludzi świata. Jednak losy Karpińskiego potoczyły się nieco inaczej i w pewnym momencie człowiek z genialnym umysłem i zarazem były żołnierz Armii Krajowej, żeby się utrzymać, był zmuszony prowadzić hodowlę świń.
Zapraszamy Was dzisiaj na krótką podróż w czasie. Przenieśmy się do powojennej Polski. Młody Jacek realizuje program licealny w ciągu zaledwie roku i zdaje maturę ze świetnymi wynikami. W roku 1946, rozpoczyna studia na Politechnice Łódzkiej. Następnie przenosi się na Politechnikę Warszawską, którą kończy w marcu 1951, uzyskując tytuł magistra inżyniera. Kariera naukowa Jacka jest bardzo owocna, mimo że czasy, umówmy się, nie sprzyjają spokojnemu przyswajaniu wiedzy i samorozwojowi. W tak krótkiej formie pisemnej, jaką jest ten mini-artykuł trudno nawet wspomnieć o wszystkich znaczących dokonaniach technologicznych Karpińskiego. Spróbujemy jednak wymienić najważniejsze z nich.
Brał on udział w konstrukcji pierwszych aparatów USG. W 1957 r. skonstruował maszynę AAH, która służyła do długoterminowych numerycznych prognoz pogody na podstawie analizy harmonicznej – była to naprawdę skomplikowana konstrukcja!
Następnie w 1959 r. powstaje AKAT-1 pierwszy na świecie tranzystorowy analizator równań różniczkowych i właśnie ten wynalazek okazuje się zwycięski podczas ogólnoświatowego konkursu młodych talentów techniki. Wygrana w konkursie otwiera Karpińskiemu drogę do czegoś niesamowitego, jak na tamte, ale i dzisiejsze czasy – młody Jacek wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych i rozpoczyna studia na tak znanych uczelniach, jak Massachusetts Institute of Technology, czy też na Uniwersytecie Harvarda.
Za oceanem dostrzeżono potencjał Polaka, on jednak, pomimo wielu lukratywnych propozycji, zdecydował się na powrót do kraju. Mówił, że „z Polski przyjechał, to i do Polski wróci”. Miał już zresztą pomysł na kolejny przełomowy wynalazek, nad którym zaczął pracować po powrocie do kraju w Pracowni Sztucznej Inteligencji w Instytucie Automatyki PAN.
Skonstruował perceptron – uczącą się maszynę, która, przy użyciu kamery, rozpoznawała otoczenie. była to druga taka konstrukcja na świecie! W Instytucie Fizyki Doświadczalnej Uniwersytetu Warszawskiego skonstruował skaner do analizy fotografii zderzeń cząstek elementarnych, wspomagany przez komputer KAR-65. Komputer ten był przełomowy, chociażby ze względu na stosunek jego wydajności do ceny. Był on dwa razy szybszy, niż ówczesne komputery Odra (wykonywał 100 000 operacji na sekundę) i aż trzydziestokrotnie tańszy!
Musicie przyznać, że ogrom innowacji, których wynalazcą był Jacek Karpiński robi wrażenie. Jednak to jeszcze nie wszystko. Najważniejszym wynalazkiem w jego karierze mógł być pierwszy w kraju minikomputer – K-202. Dlaczego „mógł być”? Ponieważ projekt ten, mimo świetnych rokowań, został odrzucony przez komisję Zjednoczenia Przemysłu Automatyki i Aparatury Pomiarowej „Mera”, która w PRL decydowała o dopuszczeniu wynalazków do masowej produkcji. „Polska miała być krajem, gdzie uprawia się kartofle i buraki, a nie tworzy minikomputery” – przyznawał sam Karpiński.
Minikomputer według projektu Karpińskiego potrafił wykonać milion operacji na sekundę i obsługiwał 144 kB pamięci. Dziś takie parametry wywołują śmiech na sali, ale na początku lat 80. to było naprawdę COŚ.
Karpiński jednak walczył o swój projekt i co prawda z kilkuletnim opóźnieniem, ale dzięki wsparciu finansowemu firm brytyjskich, produkcja K-202 ruszyła. Szczęście Karpińskiego nie trwało jednak długo. Udało się wyprodukować jedynie 30 egzemplarzy minikomputera zanim, w wyniku sporów i konfliktu interesów, produkcja została przerwana. K-202 nie był bowiem kompatybilny z socjalistycznym systemem RIAD.
Kiedy Karpiński został odsunięty od produkcji komputerów, nie mógł znaleźć pracy zgodnej ze swoim doświadczeniem i kwalifikacjami. Nie mógł też wyemigrować, ponieważ odmówiono mu przyznania paszportu. Zajął się więc… hodowlą trzody chlewnej, która stała się jego głównym źródłem utrzymania. Ciężko uwierzyć, prawda?
W końcu udało mu się wyemigrować do Szwajcarii, gdzie zaprojektował robota sterowanego głosem i tzw. „inteligentne pióro”. Karpiński powrócił do kraju w 1990 roku, został wówczas doradcą w dziedzinie informatyki Leszka Balcerowicza i Andrzeja Olechowskiego. U kresu swojego życia Jacek Karpiński miał problemy finansowe, które starał się reperować programowaniem witryn internetowych.
To smutna historia. Historia wielkiego potencjału, który nie został właściwie spożytkowany. Historia człowieka, który przez całe życie szukał swojego miejsca, wreszcie historia ważnych osiągnięć i jeszcze ważniejszych planów oraz projektów.
autor Agnieszka Tober