Tegoroczne obchody Dnia Nauki Polskiej dedykujemy Ignacemu Łukasiewiczowi, który jest naukowym patronem 2022 roku. Ale dlaczego farmaceuta i człowiek kojarzony z przemysłem petrochemicznym stał się bohaterem tak ważnego wydarzenia? #odkrycinanowo
Żeby zrozumieć ogrom działań i „świeżość” umysłu Łukasiewicza, musicie cofnąć się do jego kontekstu historycznego. Wyobraźcie sobie połowę XIX wieku: z jednej strony nauka, technologia i medycyna prężnie się rozwijają, ale z drugiej – zdecydowana większość ludzi żyje pogrążona niemal w całkowitej ciemności. Mieszkają w ruchliwych miastach, stłoczonych kamienicach, każdego dnia budzą się wczesnym rankiem i wychodzą do pracy. A kiedy wracają – w ich domach panuje całkowita ciemność. Wielu z nich nie stać na oświetlanie mieszkania kosztownymi i nieefektywnymi świecami, więc nawet najbardziej prozaiczne czynności, jak czytanie książki, odrabianie lekcji czy zrobienie prania, są poza ich zasięgiem. Prymitywne oświetlenie, którym dysponują, wykorzystują jedynie do absolutnie koniecznych do życia czynności.
Łukasiewicz doskonale zdawał sobie sprawę z problemów związanych z kryzysem oświetleniowym: w latach 40. XIX wieku, po zdaniu egzaminów na pomocnika aptekarskiego, pracował w Łańcucie, w którym często spotykał się z Aleksandrem Tarłowskim. Tarłowski był zatrudniony w fabryce leków, która wytwarzała nieefektywne i kosztowne lampy bazujące na spirytusie. Koledzy często rozmawiali na temat problematyki oświetleniowej i szukali teoretycznych oraz praktycznych rozwiązań tego problemu.
Koncept stworzenia lampy, która działałaby wydajnie i byłaby w zasięgu „zwykłych” ludzi nie dawał Łukasiewiczowi spokoju przez kilkanaście lat. Jednak dopiero po 1852 roku przekuł swoje pomysły na praktykę i zaczął pracować nad oczyszczaniem ropy naftowej. Był wtedy zatrudniony w najlepszej aptece we Lwowie, która nosiła nazwę „Apteka pod Złotą Gwiazdą”. Wyobraźcie sobie aptekę, na której zapleczu, po godzinach, farmaceuta wykonuje destylację frakcjonowaną w temperaturze 200-250 stopni, która niejednokrotnie doprowadza do rozsadzenia zbiornika reakcyjnego. Dzięki tej procedurze Łukasiewicz uzyskał naftę. Od początku wierzył w to, że nadaje się ona do lamp oświetleniowych, co nie znaczy, że wszystkie jego działania i eksperymenty były od razu udane. Jak sam komentował: „próbuję świecić, oczywiście w lampie od oleju, zbiornik zapala się od wewnątrz, rozsadza i omal mnie nie poparzyło”.
Dzięki wielu próbom, udanym i nieudanym, Łukasiewicz opracował w końcu konstrukcję lampy, która jest odpowiednio przystosowana do nowego paliwa. Jego umysł działa w naprawdę pionierski sposób – wynalazcy i uczeni z jego czasów uważali, że ropy naftowej nie da się wykorzystywać do lamp oświetleniowych, ponieważ jest zbyt nieprzewidywalna, kopci czarnym, gryzącym dymem i łatwo gaśnie. Jednak Łukasiewicz przeczuwał (i sprawdził na drodze eksperymentalnej), iż jest to możliwe, o ile tylko od surowca pierwotnego oddzieli się frakcje benzynowe i ciężkie węglowodory. Kluczem do sukcesu okazała się również specjalna konstrukcja lampy – Łukasiewicz odkrył, że płomień uzyskany dzięki nafcie może być stabilny, ale tylko wtedy, gdy będzie od dołu podsycany odpowiednią ilością powietrza. Dlatego w swoich pierwszych prawidłowych lampach dobudował do konstrukcji ażurowy palnik.
Uczonemu zależało jednak nie tylko na tym, by lampa naftowa działała i była skuteczna. Chciał również, aby była ekonomiczna – dostępna dla wszystkich użytkowników. Dlatego wprowadził w konstrukcję kolejną innowację – kominek z miki oraz bawełniany knot, które pozwalały na stopniowe, regulowane oraz ekonomiczne spalanie paliwa.
Po wielu próbach i rozsadzeniach zbiornika; po licznych – udanych i nieudanych – konstrukcjach prototypów lamp – Łukasiewicz dopiął w końcu celu. W 1853 po raz pierwszy w historii ustawił w publicznym miejscu lampę naftową. Postawił ją w oknie swojej apteki i obił z zewnątrz okuciem z blachy, które miało chronić przed ewentualną eksplozją.
Czy wynalazek Łukasiewicza został dostrzeżony i doceniony? Bardziej, niż uczony początkowo się spodziewał! Możliwość ekonomicznego i kontrolowanego oświetlenia mroku pomieszczeń przyczyniła się nie tylko do modyfikacji trybu życia wielu mieszkańców miast. Dzięki temu odkryciu, w nocy 31 lipca 1853 r. dokonano pierwszej w historii operacji chirurgicznej, oświetlonej światłem lampy naftowej. Zabieg ten – przeprowadzony przez chirurga Zaorskiego – uratował życie pacjentowi Władysławowi Choleckiemu (wyobraźcie sobie, że któregoś wieczoru doznajecie uszkodzenia ciała, ale chirurg nie jest w stanie was uratować, bo sala operacyjna jest niedostatecznie oświetlona…).
Od tego momentu Łukasiewicz stał się sławny i rozpoznawalny zarówno wśród przedstawicieli wyspecjalizowanych branż, jak i wśród laików. Opracowana przez niego lampa naftowa była tania, dostępna dla wszystkich, łatwa w obsłudze. Stała się ona absolutnie podstawowym źródłem światła na przełomie XIX i XX wieku.
Głodny umysł Łukasiewicza nie poprzestał jednak na konstrukcji źródła oświetlenia. Doświadczenia, które przeprowadzał na zapleczu apteki zainspirowały go do kontynuowania badań i wdrożeń związanych z przemysłem naftowym. Odkrywał kolejne właściwości ropy oraz otrzymywanych z niej produktów. Dzięki temu stał się pionierem wykorzystania benzyny dla przyszłych silników spalinowych, a także wskazał swoim następcom źródło różnorodnych węglowodorów. Te z kolei przyczyniły się do rozwoju przemysłu chemicznego i zapoczątkowały wytwarzanie materiałów, takich jak farby, lakiery, polimery oraz tworzywa sztuczne. Rozejrzyjcie się dookoła – niezależnie od tego, w jakim miejscu obecnie się znajdujecie. Zapewne zdecydowana większość przedmiotów i urządzeń, które właśnie was otaczają (włącznie z telefonem czy komputerem, na którym czytacie ten tekst) powstała w następstwie procesów, które zaczął badać Ignacy Łukasiewicz.
Tworzywa, których wytwarzanie zapoczątkował Łukasiewicz nie są oczywiście materiałami, które mają same zalety. Kiedy kilkadziesiąt lat temu odkryliśmy, jak praktyczne i ekonomiczne mogą być materiały syntetyczne, zachłysnęliśmy się swoim odkryciem i zaczęliśmy produkować tworzywa na potęgę. Często robiliśmy to bez rozwagi i bez umiaru, wytwarzając więcej, pakując częściej i obficiej, niż było to konieczne.
Całe szczęście, jakiś czas temu zreflektowaliśmy się i zrozumieliśmy, że wytwarzanie praktycznych i wygodnych syntetyków niesie również za sobą dużą odpowiedzialność. Używane w nadmiarze, marnowane, stosowane jednorazowo, nierecyklingowane mogą zagrażać środowisku naturalnemu, a także nam samym. Z drugiej strony, pomimo złego PR-u, tworzywa sztuczne mają też swoje zalety. Na przykład: są lekkie, więc zmniejszają ślad węglowy podczas transportu; ich właściwości są też wykorzystywane w medycynie (raczej nie chcielibyście, żeby iniekcje czy kroplówki były dokonywane sprzętem, który został kiedyś przez kogoś użyty).
Ignacy Łukasiewicz był wizjonerem i pionierem, który wykorzystywał warunki i wiedzę, jakimi dysponował w XIX wieku. Najważniejszym aspektem związanym z jego naukowym i przemysłowym dziedzictwem jest zatem odpowiedzialność społeczna (której i on był wielkim inicjatorem) oraz środowiskowa nauki. Dlatego współczesne oblicze nauk, które zrodziły się z dokonań Łukasiewicza uwzględnia odkrycia ostatnich lat i nieustannie udoskonala procesy oraz produkty – tak, aby były efektywne, bezpieczne i innowacyjne. O możliwych kierunkach takich działań oraz o współczesnym obliczu nauki, którą zapoczątkował Ignacy Łukasiewicz opowiedzą Wam dziś w naszych relacjach eksperci z sieci Łukasiewicza, którą zaprosiliśmy do współpracy przy obchodach Dnia Nauki Polskiej.
autor Marta Alicja Trzeciak