Czy wiecie co jest na zdjęciu? To morszczyn pęcherzykowaty, czyli dawny bywalec Bałtyku i bohater naszego nowego programu Nauki Obywatelskiej. Poznajcie bliżej tego zielonego mieszkańca bałtyckich płycizn.
Morszczyn pęcherzykowaty to bardzo ciekawa istota. Nie jest rośliną, ani grzybem, ani tym bardziej zwierzęciem. Należy do bardzo ciekawego królestwa: chromistów. Często nazywany jest glonem, co samo w sobie nie jest do końca naukowym określeniem, bo grupuje wiele gatunków, które w ogóle nie są ze sobą spokrewnione. Kilka tysięcy lat temu, mniej więcej wtedy, gdy neolityczni ludzie byli w okresie przejściowym pomiędzy epoką kamienia a brązu (wykonywali pierwsze metalowe przedmioty, ale w użyciu nadal były kamienne narzędzia), morszczyny „przywędrowały” do naszego Bałtyku z Morza Północnego.
Morszczyny mogą wieść bardzo różnorodne życie intymne. Generalnie są dwupienne, co oznacza, że jedne osobniki są płci męskiej, inne – żeńskiej. Gdy przychodzi właściwy czas (zwykle wtedy, gdy woda jest bardzo spokojna i mało wzburzona), jedne i drugie uwalniają gamety do wody. Z ich połączenia powstaje zygota, która potem przekształca się w dojrzały organizm. Morszczyn ma też alternatywę: może się rozmnażać bezpłciowo. Oddziela wtedy od siebie jedną z „gałęzi”, która następnie opada na podłoże i daje początek nowemu osobnikowi.
Morszczyn wiódł w Bałtyku dobre i prawe życie, ale w latach 70. XX w. to się niestety zmieniło. Zaczął być wtedy rabunkowo eksploatowany i poddawany ogromnej presji zanieczyszczeń, przez co szybko zaczął znikać z naszego morza. Ostatni udokumentowany rosnący okaz widziano w 1976 r. pod Gdynią, przy starej torpedowni. Od tego czasu pojawiają się na naszych plażach oderwane fragmenty morszczynu pochodzące z Bornholmu i z Rugii.
Pomimo kilku prób sadzenia morszczynu sprowadzonego ze Szwecji nie udało się odtworzyć tego gatunku. Morszczyn jest bardzo ważnym składnikiem ekosystemu Bałtyckich płycizn, ponieważ tworzy wieloletnie trwałe zarośla, dające schronienie rybiej ikrze, młodym rybom i wielu innym zwierzętom. Ponieważ pobiera ze środowiska te same substancje co inne glony, tam gdzie jest dużo morszczynu gorzej radzą sobie nielubiane nitkowane glony brunatne, które masami zalegają na brzegu psując miejsca do kąpieli. Morszczyn i inny trwały glon – krasnorost widlik mają też zastosowania użytkowe, zebrane na brzegu, można je przerabiać na biodegradowalne opakowania, elementy konstrukcyjne etc.
Od 2021 r. obserwujemy znacznie więcej kawałków morszczynu na polskich plażach – może to oznaczać, że wreszcie gdzieś się zadomowił i gatunek wraca do nas. Żeby to sprawdzić będziemy go poszukiwać przy pomocy kamer podwodnych, ale pierwszy etap to rozpoznanie gdzie można go szukać.