W Experymencie, w naszych salach laboratoryjnych dbamy o ciekawy program, dobrą zabawę i bezpieczeństwo. I choć obecnie niemal w każdej pracowni naukowej zasady BHP to podstawa, historia, szczególnie ta starsza, zna przypadki, gdy sprzęt laboratoryjny, odczynniki chemiczne i nietrzymanie się procedur (lub ich brak) potrafiły płatać figle! Co ciekawe, takie niespodziewane wpadki często doprowadzały do przełomowych odkryć i nowatorskich wynalazków. Poznajcie kilku odkrywców, którzy przekuli przypadek w ogromny sukces!
Narodziny mikrofalówki, czyli Percy Spencer i wybuchające jajko
Percy Spencer był amerykańskim inżynierem zajmującym się budowaniem radarów. Pewnego dnia, podczas pracy nad magnetronem (który jest źródłem fal mikrofalowych), spotkał go niespodziewany wypadek. Batonik, który schował wcześniej do kieszeni, zaczął się rozpuszczać! Poszedł tym śladem, eksperymentując między innymi z ziarnami kukurydzy, otrzymał popcorn. W kolejnym doświadczeniu w metalowym czajniku umieścił jajko, a nad tym wszystkim postawił magnetron. W rezultacie jajko eksplodowało prosto w twarz jednego z jego współpracowników. Tak właśnie rozpoczęła swoją historię, dobrze dziś nam znana, mikrofalówka!
Ciekawostka: pierwsza mikrofalówka o nazwie Radarge miała wysokość 1,5 metra i ważyła 300 kg.
Od niezdarności w laboratorium do bezpiecznych szyb samochodowych
Podczas pracy w laboratorium badacze czasem narażeni są na wypadki i niespodziewane reakcje. Historia pokazuje, że wiele z nich doprowadziło do przypadkowych odkryć i ważnych wynalazków. Francuski chemik Édouard Bénédictus, pewnego dnia w laboratorium stłukł kolbę, w której wcześniej prowadzone były doświadczenia z azotanem celulozy. Okazało się, że kolba wcale nie rozpadła się na kawałki, a jedynie pokryła siateczką pęknięć. Kilka dni później badacz przeczytał w gazecie o wypadku samochodowym, w którym obrażenia powstały na skutek ostrych kawałków szkła. Pamiętając o swoim spostrzeżeniu, opracował projekt szyby laminowanej, która podczas wypadku chroni pasażerów przed atakiem morderczych, latających kawałków szkła.
Nieumyte ręce i pierwszy słodzik
W drugiej połowie XIX prowadzone były bardzo intensywne badania nad substancjami obecnymi w ropie naftowej i węglu. Jednym z surowców używanych do badań była smoła pogazowa (produkt procesu zagazowywania węgla, czyli silnego ogrzewania węgla bez dostępu powietrza). Jednym z badaczy był Constantin Fahlberg, pracujący w laboratorium Iry Remsena. Któregoś wieczora, po dniu spędzonym w laboratorium, zauważył, że jego ręce są słodkie. Pracował wtedy z sulfimidem o-benzoesowym. Idąc za ciosem, opatentował ten związek pod nazwą sacharyna. Wprowadził on na rynek pierwszy słodzik, zbijając przy tym fortunę. Jeśli zajrzycie do polskich książek kucharskich z czasów I wojny światowej, to znajdziecie liczne przepisy, w których występuje właśnie sacharyna. A to wszystko przez brudne ręce!