„Gwiezdne Wojny” podbiły serca fanów na całym świecie, a cytaty w niej użyte raz na zawsze weszły w kanon najpopularniejszych zdań znanych popkulturze. Czy zauważyliście kiedyś, że słynny cytat „May the force be with you” brzmi bardzo podobnie do „May the Fourth be with you”? Na podstawie tego spostrzeżenia czwarty maja raz na zawsze stał się dniem gwiezdnej sagi! Zapraszamy do przeczytania krótkiego zbioru ciekawostek związanych z kultową serią.
Na początku pierwsza część „Gwiezdnych Wojen” miała nosić tytuł „The Adventures Of Luke Starkiller as taken from the Journal Of The Whills”. Na szczęście później tytuł został skrócony do formy, która jest znana i kochana obecnie przez miliony fanów.
Chyba każdy zna i choć kilka razy w życiu powtórzył słynną kwestię „Luke, I am your father!”. Problem z tym zdaniem jest jeden i to wcale nie tak błahy. W filmie ta kwestia nigdy nie została wypowiedziana! Darth Vader w Imperium Kontratakuje mówi „No, I am your father!”. Pomyłka ta jednak stała się kultowa i przylgnęła do sagi już na stałe. To jeden z przykładów tak zwanego „efektu Mandeli”.
Jako fani Gwiezdnych Wojen, musicie kojarzyć nie tylko cytaty, ale i odważnych bohaterów oraz odgrywających ich aktorów. Harrison Ford, grający Han Solo, długo próbował stać się gwiazdą Hollywood. Jednak nie był usatysfakcjonowany otrzymywanymi propozycjami. W końcu postanowił zrobić sobie przerwę od aktorstwa, zostając stolarzem. To właśnie wtedy „przypadkiem” trafił na casting do Gwiezdnych Wojen, gdzie miał jedynie podrzucać kwestie innym aktorom. Okazało się, że zrobił to na tyle dobrze, iż dostał rolę nieustraszonego lidera Hana Solo.
Bliski sercu każdemu z fanów jest również droid C-3PO. Myśląc o lekko przemądrzałym bohaterze każdy z Was może wyobrazić sobie jego wygląd – ludzka budowa, dość wysoki i cały złoty. Nie zawsze jednak tak było. W trylogii z lat 70′ i 80′ C-3PO ma prawą nogę srebrną, od kolana w dół.
Kolejnym robotem był przesympatyczny R2-D2, będący wiernym towarzyszem Luke’a. Nie był on jednak jedynie komputerową animacją lub zdalnie sterowaną maszyną. W środku siedział żywy aktor odgrywający niewdzięczną rolę! W większości filmów w droidzie siedział cierpiący na karłowatość Kenny Baker.
Również Jabba the Hutt, czyli wielki, oślizgły, galaktyczny gangster, był tak naprawdę wypełniony aktorami. W środku wielkiej kukiełki znajdowało się aż siedem osób. Operowały one kosmicznym cielskiem, od głowy, języka i oczu, przez ręce, aż po sam czubek ogona.
Pozostając w tematach kosmicznych stworzeń i odgłosów. Ryk słynnego Chewbacci, to zmiksowane odgłosy niedźwiedzia, lwa, morsa oraz borsuka! Słynne imperialne statki bojowe TIE Fighter, można rozpoznać po charakterystycznym skrzeczeniu. Ten dźwięk powstał z nietypowego połączenia. Uzyskano go z ryku słoni i dźwięku jazdy po mokrym chodniku!
Zaskoczenie nie dotyczy jednak samych sytuacji i postaci z sagi, ale i wydarzeń na planie. Jeśli czujecie, że macie pechowy dzień, to posłuchajcie historii o wyprawie ekipy filmowej Gwiezdnych Wojen do Tunezji z 1976 roku. Wybór lokacji dla filmowego Tatooine był bardzo prosty – ma to być suchy, rozległy kawałek pustyni. To, co filmowcy zastali na miejscu, mocno ich jednak zaskoczyło. Ekipa trafiła wprost na najpotężniejszą ulewę od siedmiu lat. Nie tylko pokrzyżowała ona plany ekipy, ale i doprowadziła do zniszczenia znacznej części planu filmowego.